Czytałam sobie dziś blog jednego chłopaka z mojej szkoły. To, jak i o czym pisze nie jest teraz istotne. Mogłabym o tym trochę pogadać, bo wiele jest tam rzeczy, z którymi się nie zgadzam, wiele jest rzeczy pisanych na pokaz, albo dlatego, że ładnie się komponują z całością. Trochę na siłę robi z siebie wyidealizowaną jednostkę, ousidera i tak dalej. Jednak jest w tym coś, co nie pozwala przestać czytać. No, ale nevermind. Chodzi o to, że dużo pisze tam o relacjach damsko-męskich i jak tak zagłębiłam się w ten temat z przykrością (a może i nie) stwierdziłam, że mężczyźni nie mogą żyć bez kobiet i odwrotnie. Każda sfera naszego życia jest zaprogramowana tak, aby mogła w pełni funkcjonować i sprawnie działać dopiero w połączeniu z tą samą sferą życia osoby płci przeciwnej. Bo jakby nie patrzeć (abstrahując od stereotypów) kobiety po to są słabsze, żeby mężczyźni mogli być silniejsi i imponować im ową siłą oraz je chronić. A mężczyźni dlatego nie potrafią się ubrać, czy ugotować porządny obiad, żeby kobiety mogły czuć się potrzebne i opiekować się nimi. Chcąc nie chcąc to chyba będzie zawsze aktualne, zawsze prawdziwe i nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. (W sumie po co?)
↧