Nie robiłam problemów, awantur, nie grałam obrażonej, nie skomentowałam, ba! nawet nie zapytałam. Okazałam tzw. obojętność. I wiecie co? Nie rozumiem jak to możliwe, ale to działa. Tylko trochę, ale działa. Nie wiem w którą stronę, ale w tym momencie to nie jest istotne. Bo właśnie ten moment jest zły i potrzebuje przeminąć. Nie mam już siły walczyć. Masz Kochanie pole do popisu, teraz Ty możesz o mnie walczyć lub nie. Odbieram Ci prawo do bycia tym zadającym mi rany. Odbieram Ci je. Mam dosyć bólu jaki mi fundujesz, nawet tego nie widząc. I nie będę próbować Cię zmienić, to nie w moim stylu. Nie będę też się odgrywać, ostatnie czego pragnę, to Twoje cierpienie. Po prostu odpuszczę trochę i zrób z tym co chcesz. Nie mogę wiecznie być smutna. Teraz wszystko zależy od Ciebie.
Może nie urodziliśmy się po to, by być razem.
Może nie urodziliśmy się po to, by być razem.